Przyroda przegrała z naturą – rzeka Wisła w rejonie miejscowości Gassy

Ciężkie mrozy, które przez ostanie kilkanaście dni panowały na Polską, mocno odbiły się na naszym otoczeniu. Nie ominęły również mazowieckich rzek i jezior z najmniej przyjemnymi skutkami w postaci śnieć ryb włącznie. Okręg Mazowiecki PZW od 25 lutego do 4 marca b.r. zaobserwował takie zdarzenie w obwodzie rzeki Wisła nr 3 w rejonie miejscowości Gassy koło Piaseczna. Filmy dokumentujące tą sytuację pojawiły się również na portalach społecznościowych wraz z informacjami, iż OM PZW powinien podjąć odpowiednie działania aby zapobiec tej tragedii, a nic takiego nie zrobił. Musimy w tej sytuacji zdecydowanie zabrać głos i odpowiedzieć na te zarzuty.

Zdarzenia te, jak wskazano we wstępie, były na bieżąco monitorowane oraz analizowane pod kątem możliwych przyczyn i sposobów zniwelowania ich skutków. Pierwszy wniosek wskazuje, że skala tego zjawiska nie jest aż tak ogromna jak można wywnioskować z publikowanych w mediach filmów i wypowiedzi. Oczywiście, około 200 kg śniętych ryb musi być uznane jako strata, ale podobne sytuacje były obserwowane w tych rejonach już wcześniej i należy je traktować jako przykry, ale dosyć typowy element zimowych warunków. Co ważne nie można jej nazywać jako tzw. przyducha. Wszystko wskazuje na to, że stado ryb karpiowatych zgrupowanych gdzieś na pograniczu nurtu zostało spłoszone przez nagłe, duże nagromadzenie kry i w naturalny sposób chciało schronić się na płyciźnie. Niestety, ciężkie mrozy sprawiły, że w tym rejonie na płytkiej wodzie zalegała gruba warstwa lodu, która dodatkowo zaczęła bardzo szybko przyrastać w trakcie nocnych ochłodzeń. Ryby, które chciały się tam schronić wpadły w pułapkę, uwięzły i po prostu zamarzły. Nasuwa się pytanie, czy można było rozpocząć działania minimalizujące skutki tego zdarzenia. Samo zjawisko było niezwykle szybkie. Dodatkowo należy tutaj przypomnieć, że ten rejon rzeki Wisły objęty jest ochroną obszarową w formie Rezerwatu Przyrody „Wyspy Świderskie”, a także Natura 2000. Jakiekolwiek działania człowieka są tam na mocy prawa zdecydowanie ograniczone i należy mieć na nie zezwolenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Mówiąc krótko, przyroda sama reguluje na tym terenie swoje zasoby. Tym niemniej o całej sytuacji zostały powiadomione odpowiednie służby i instytucje odpowiedzialne za zarządzanie w tego typu sytuacjach. Są to, Polskie Gospodarstwo Wodne Wody Polskie wraz z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Warszawie, Społeczna i Państwowa Straż Rybacka oraz Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Piasecznie. Bierzemy pod uwagę również inne przyczyny tej sytuacji. Mamy w pamięci to co działo się w styczniu 2016 r. kilkadziesiąt km w górę rzeki, gdzie wypuszczona z elektrowni w Kozienicach gorąca woda zabiła ponad tonę ryb. Nie forujemy jednak żadnych wyroków. Próbki śniętych ryb w Gassach zostały pobrane do badań, których wyniki poznamy w najbliższym czasie. Z drugiej strony ocena skali i efektów tego zjawiska jest jednoznaczna. Na pewno nie jest to sytuacja przyjemna dla oka wędkarza, ale biorąc pod uwagę ilość ryb, oraz niskie temperatury, śnięte ryby, nie stwarzają zagrożenia epidemicznego. Po rozmarznięciu zostaną one zjedzone przez zwierzęta padlinożerne i drapieżne zgodnie z naturalnymi prawidłami przyrody.